Według niej ciepło, które można znaleźć w swoim domu, uczucie szczęścia, dobre relacje z najbliższymi to właśnie przepis na przytulne życie. Uważa, że to coś więcej niż siedzenie przy ogniu i popijanie gorącego kakao. I słusznie!
Trzeba przyznać, że już samo słowo „przytulność” wzbudza ciepłe uczucia, wywołuje uśmiech. Zastanawiałam się, kiedy najczęściej go używam. Doszłam do wniosku, że wtedy kiedy opisuję miły w dotyku szalik czy sweter. Albo wtedy kiedy zauroczyło mnie czyjeś mieszkanie, które jest przyjemnie otulające. Przytulne życie na pewno zależy od naszego nastawienia (pozytywnego rzecz jasna!), od uwolnienia się od perfekcjonizmu, od umiejętności doceniania tego, co mamy i nie skupianiu się jedynie na tym by mieć zieleńszą trawę czy nowszy samochód od sąsiada.
W ostatnich czasach powstało dużo rozmaitych publikacji na temat koncepcji kulturowych, które potrafią wprawić nas w miłe samopoczucie. To zazwyczaj lekkie lektury, które inspirują, by do codzienności wprowadzić jakiś ożywczy powiew. Wg mnie „Żyj przytulnie” to książka, która może być punktem wyjścia dla poszukiwaczy szczęścia, harmonii i spokoju. To właśnie z niej można dowiedzieć się, co można zrobić, by nie zgubić się w dzisiejszych mocno pogmatwanych czasach. Muszę przyznać, że liczyłam na coś więcej. Autorka zakłada, że wszyscy żyjemy w nieustannym biegu, pory roku mijają nam zupełnie niezauważalnie, chcemy mieć więcej i więcej…
Wydaje mi się, że każdy z nas zdaje sobie sprawę z istnienia przeróżnych technik relaksacyjnych, które pozwolą na choćby krótkotrwałe oderwanie się od codzienności. Spacery po lesie wyciszą, gorąca kąpiel rozluźni mięśnie, a kontrolowany oddech zmniejszy poziom stresu. Autorka w kolejnych rozdziałach prezentuje listę ćwiczeń, które świetnie wpłyną na nasze samopoczucie. Przykładowo zachęca do spędzenia tygodnia bez dostępu do nowoczesnych technologii, do medytowania w czasie innych zajęć bądź do prowadzenia dziennika i kolorowania. Być może dzięki temu zwolnimy i przewartościujemy swoje życie. Dużo czasu poświęca idei hygge. Podkreśla, że każdy nawet najmniejszy aspekt życia może wpłynąć na nasze dobre samopoczucie.
To z pewnością jest przyjemnie, przejrzyście napisany poradnik. Kiedy czytamy kolejne strony „Żyj przytulnie”, chcemy działać tu i teraz, zupełnie zapominamy o prokrastynacji. Mamy nadzieję, że optymizm będzie do nas przyklejony i nie ma mocy, by to się zmieniło. Jeśli ktoś nie miał do czynienia z tego rodzaju książkami, pewnie będzie zadowolony. U mnie pozostał niedosyt, podążanie już znanymi i przetartymi szlakami… Dużo wcześniej nauczyłam się doceniać ciszę, pozbyłam się zbędnych rzeczy, umiem „zawiesić się” w chwili, która trwa, uwielbiam spędzać czas na łonie natury, doskonale wiem, że podróże mają mnóstwo zalet…
A czym dla Was jest przytulność?
Komentarze
Ostatnio dodane
Znajdziesz mnie na Instagramie, zapraszam!