Dlaczego wciąż mam problem z odróżnieniem imbiru od kardamonu, a bez problemu dostrzegam widoczny tylko dla siebie pyłek na czyimś ramieniu? Czytam mapy do góry nogami? Zdarza się. Nie jestem mężczyzną, ale nie usprawiedliwiam się tylko tym. To nie jest takie skomplikowane, naprawdę. Wszystko jest do ogarnięcia, nawet budowanie fantastycznych rzeźb z patyków. Zrozumienie grawitacji kwantowej może zająć trochę więcej czasu, to prawda...
Mężczyźni podobno częściej chrapią, częściej zmieniają zdanie, częściej wszczynają awantury i na własne życzenie rozstają się z życiem. Za to mają czerwieńszą krew, lepiej widzą za dnia i mają lepszą przemianę materii. Wcześniej się starzeją, ale później można dostrzec u nich zmarszczki. Zakochują się o niebo szybciej. Męskie i kobiece znaki przestankowe tulą się do siebie i uciekają. Czasami litery układają się w słowa i zamykają nam usta. Tak się zdarza...
Może właśnie w chwili, kiedy będę zastanawiać się, który gatunek ziemniaków wybrać (Irysy, Astry, Tajfuny, a może Almy?), zdarzy się coś, co zmieni koleje mojego losu. I to w taki sposób, w jaki wcale się nie spodziewam. Życie jest pełne niespodzianek. I właśnie dlatego warto codziennie rano przeciągnąć się i ruszać w swoją Piątą, a może i Siódmą Stronę Świata. I nie pragnąć od razu szczęścia w rozmiarze XXXXXXXL.
Pamiętam, że którejś bezsennej nocy, kiedy radiowy głos z piachem mówił, że właśnie zaczął się kolejny dzień, pomyślałam, że minęło coś, co nie powróci. A może powinnam bardziej skupić się na tym, że właśnie teraz zaczyna się dzień (choć tak naprawdę najczarniejsza noc), w którym mogę zanurzyć się bez żadnych kapoków. A za dobę z fantastycznym uczuciem spełnienia stwierdzić, że to były dwadzieścia cztery godziny dla których warto było wyskoczyć spod kołdry.
Jeśli chodzi o tę ostatnią to niezłe byłyby jakieś lody w waflu, pojemniku albo na patyku. Miętowe, straciatella albo kawowe z kawałkami orzechów, kokosa, płonące albo podlane ajerkoniakiem. Często w liceum miałam różne odjazdy smakowe, np. na krówki, zwłaszcza te z wierzchu twarde, a w środku klajstrowate, mocno sklejające zęby, średnio słodkie, bardzo śmietankowe. Już w przedbiegach odpadały kruche, w konsystencji i smaku przypominające scukrzony cukier.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w każdym dziesieciopiętrowcu cieknie przynajmniej kilka kranów. Gdzieś w zakamarkach mieszkań pająki i tkają misternie pajęczynę, chomiki próbują przegryzać klatki. Niektóre pralki wciąż mają co robić, jakaś zmywarka właśnie się zepsuła. Pewnie kilka osób zaczytuje się w jakimś kryminale, a kilka innych ogląda powtórki w telewizji. Ktoś dochodzi do wniosku, że chce przemeblować swoje życie, ktoś inny nie ma już sił na życiowe przeprowadzki...
Czasami, w zależności od pory roku otrze się wiatr, przy okazji rzuci garść liści. Biały śnieżny puch zabieli okna albo deszcz wystuka deszczową piosenkę. Rzadko, bo rzadko, ale zdarza się, że gdzieś przebiegnie kot. Do kogoś zadzwonił telefon z fantastyczną wiadomością. Ktoś inny odebrał smsa, którego wolałby nie dostać. A poza tym cisza cisz. To śmieszne, że właśnie wtedy prawie wszyscy znajdują się w objęciach Morfeusza. Nie słyszą tykania zegara. A sekundy mijają, słońce za jakiś czas wzejdzie, a potem zajdzie.
Komentarze
Ostatnio dodane
Znajdziesz mnie na Instagramie, zapraszam!