Czy istnieją poradniki, które spowodują, że po ich przeczytaniu stwierdzimy bez chwili wątpliwości, że jesteśmy szczęśliwi? Być może. „Awesome. Księga małych cudowności” na pewno pomoże docenić drobiazgi, które zdarzają się nam codziennie, a których być może nie dostrzegamy. Często jesteśmy tak bardzo przyzwyczajeni do rzeczy, które naturalnie dzieją się wokół nas, że dopiero gdy je tracimy, zaczynamy za nimi tęsknić.
Wszystko zaczęło się w 2008 r. od bloga 1000awesomethings.com, który Neil Pasricha założył, kiedy rozpadło się jego małżeństwo, a najlepszy przyjaciel popełnił samobójstwo. Pisanie było dla niego swego rodzaju terapią. Blog błyskawicznie odniósł wielki sukces, jest cały czas aktualizowany. Autor najpierw sam wymieniał to, co go cieszy, a potem zachęcał odwiedzających do samodzielnego poszukiwania codziennych przyjemności i opisywania ich.
Książka przypomina, że mnóstwo fantastycznych rzeczy na świecie jest za darmo. Pokazuje, że czasami niewiele potrzeba, aby polepszyć sobie humor. Oto kilka z nich: kiedy uda się przejechać kilka skrzyżowań z rzędu na zielonym, kiedy wciskamy przycisk przywoływania windy, a ona już tam jest, kiedy budzimy się przed budzikiem i uświadamiamy sobie, że mamy jeszcze mnóstwo czasu na sen, znalezienie kluczy po tym, jak szukaliśmy ich całe wieki, kiedy przyłapiemy kogoś na śpiewaniu w samochodzie i wspólnie się z tego śmiejemy…
Nie sztuką jest delektować się pysznym jedzeniem, gdy właśnie zasiadamy w najdroższej francuskiej czy włoskiej restauracji. Nie ma też nic nadzwyczajnego w podziwianiu piękna krajobrazu, gdy znajdujemy się. np. na Maderze, w Alberobello czy nad jeziorem Garda… Bardzo cenną umiejętnością jest natomiast docenianie małych przyjemności dnia codziennego. Tak maleńkich, że dla niektórych nawet niezauważalnych. Kto nie lubi zapachu, jaki unosi się w powietrzu tuż po deszczu? Albo aromatu świeżego ciasta, wypełniającego dom przed świętami? To tak niewiele, a jednak…
Książka to zbiór krótkich historyjek, w których Pasricha tłumaczy znaczenie małych gestów, którymi każdego dnia możemy się sami uszczęśliwić. To zarówno poczucie ulgi, gdy okazuje się, że jest piątek, a nie czwartek albo ten moment podczas koncertu, kiedy światła właśnie zgasły, a zespół jeszcze nie wyszedł. Na ponad 450 stronach znajdziemy mnóstwo oczywistości, do których w czasie lektury uśmiechamy się. Przyznaję, niektóre mogą drażnić, np. odgłos deszczu we wnętrzu namiotu czy dźwięk nożyczek tnących papier. Jedno jest pewne: każdy znajdzie coś dla siebie.
Książki nie trzeba czytać w całości. Lektura jest szybka, bo historyjki, które opisał Pasricha są krótkie. Niektóre mają zaledwie kilka zdań, inne nie więcej niż 3 strony. Na końcu każdej z nich jest jedno piękne stwierdzenie, napisane dużymi literami: TO CUDOWNE! Autor unika zbędnego filozofowania, a jego metoda na poprawę humoru nie ma ukrytego przesłania czy drugiego dna.
Komentarze
Ostatnio dodane
Znajdziesz mnie na Instagramie, zapraszam!