Szydełkuję radość

Paulina siedzi na ławce dla której wydziergała wdzianko.

Historia Pauliny pokazuje, że warto pokonać swoje obawy i zacząć działać. Miłośniczka yarnbombingu cieszy się, że pięć lat temu zrobiła ten pierwszy krok…

Dlaczego wieczór 9 czerwca 2019 roku jest tak wyjątkowo ważny w Twoim życiu?

Ta data jest tak istotna, bo skierowała moje rękodzielnicze życie na zupełnie niespodziewane tory. Od kiedy pamiętam, dziergałam na szydełku mnóstwo kocyków, zabawek dla najbliższych. Poczułam jednak taką silną chęć, by zacząć prezentować swoje prace w największej galerii, jaką jest miasto.


9 czerwca uświadomił mi, że przełamanie strachu przed pokazaniem swojej działalności może otworzyć ocean możliwości. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie takiej ścieżki dla tego, co robię. A to wszystko wydarzyło się, ponieważ zebrałam się na odwagę, wyszłam na ulicę, przygotowałam instalację. I zadziałałam w jakiś niepozorny czerwcowy wieczór. Stłumiłam głos o niepotrzebnym rzucaniu się w oczy. Dzięki temu, co wtedy zrobiłam, spotkało mnie wiele dobrego.

Paulino, opowiedz, co się wtedy dokładnie wydarzyło…

Urban art zawsze mnie bardzo intrygował. Bez szydełkowania nie wyobrażam sobie życia. Przygotowanie kolorowego wdzianka na ławkę na Kawęczyńskiej zapewniło mi wiele przyjemnych wieczorów z włóczką. Tworzyłam kwadraty w różnych okolicznościach: na kanapie przy filmie i serialu, w podróży, w trakcie luźnych pogaduszek.


Postanowiłam zacząć od totalnej szydełkowej klasyki – kwadratu babuni w kilku wariacjach. Każdy kolor miał przypisany swój wzór, ale zdarzały się odstępstwa. W marcu rozpoczęłam produkcję kwadracików.
Przejrzałam wszystkie domowe zakamarki. Nie spodziewałam się, że uda mi się uzbierać aż tyle włóczek. Sprułam kilka rozpoczętych, ale nierokujących robótek. Kiedy wyczerpałam już wszystkie swoje zapasy, udałam się na spacer po warszawskich second handach.


W pierwszy weekend czerwca miałam już zszyte dwie płachty, łącznie 116 kwadratów plus obramowanie. W niedzielny, wydawało mi się, że dość późny wieczór, około godz. 22 wybrałam się zainstalować wdzianko. Ktoś mi zrobił zdjęcie, wrzucił do internetu, no i zaczęło się… Wróciłam w poniedziałkowe przedpołudnie, aby poprawić mocowania materiału. Górną część ktoś próbował w nocy zdjąć, ale zrezygnował dość szybko. Lubię myśleć o tym tak, że moja praca spodobała mu się na tyle, że postanowił ją przygarnąć.

Też myślę, że tak właśnie było! Warszawska Praga to Twoja mała ojczyzna, prawda?

Tak, to moje miejsce na świecie! Chciałam w pozytywny sposób zaznaczyć tutaj swoją obecność. Uśmiechnąć się do sąsiadów. Zrobić coś, co poprawi nastrój w naszej codzienności. Zależało mi, aby zaskoczyć przechodniów czymś nieoczywistym w przestrzeni publicznej. Skłonić do zwracania większej uwagi na nasz wspólny teren i zaszczepić nieśmiałą myśl, że o dobro wspólne warto dbać. Kibicuję lokalnym biznesom, staram się w pierwszej kolejności korzystać z ich usług.


To co mnie tak cieszy to to, że projekt spodobał się i pozwolił aktywizować mieszkańców Szmulek i Michałowa. Drugie, a także trzecie ubranie ławki powstało już przy wsparciu mieszkańców Pragi na dzielnicowych warsztatach z yarnbombingu. Przez ostatnie pięć lat poznałam mnóstwo świetnych osób, organizacji, wzięłam udział w wielu ciekawych projektach. Swoje prace podpisuję jako Cochlea. Cudownie, że tyle jeszcze przed nami!

Warszawska Praga, ul. Kawęczyńska udekorowana kolorowymi, włóczkowymi postaciami z bajek, motywami zwierzęcymi i roślinnymi.
Spacer ulicą otuloną fantazyjnie włóczką to niezwykła przyjemność…

A jak opisałabyś yarnbombing: czym jest, dlaczego daje tyle radości zarówno twórcom, jak i odbiorcom?

Magda Sayeg zapoczątkowała tę coraz bardziej popularną dziedzinę sztuki. Zaczęła od obszycia klamki w swoim butiku w Houston w Teksasie. To było w 2005 roku. Po jakimś czasie ozdobiła cały autobus miejski. Wdzianka z włóczki nie należą do trwałych. To sztuka ulotna, która wprowadza kolor do naszego miejskiego krajobrazu oraz zwraca uwagę na wspólną przestrzeń. Nazywa się ją najczęściej „bombardowaniem włóczką” lub „dzierganym graffiti”. Farbę zastępują różności stworzone z włóczki.

Ograniczeniem może być tylko fantazja. Niecodziennie przystrojone ławki, drzewa, słupki drogowe czy postoje rowerowe wnoszą coś optymistycznego. Sprawiają, że na kilka chwil zatrzymujemy się.
Dzierganie na drutach czy szydełku to świetny sposób na odreagowanie stresu. Uczy cierpliwości, dokładności, pozwala się wyciszyć. No i bardzo szybko widać efekt!  Mam pracę biurową i yarnbombing jest dla mnie fantastyczną odskocznią. Lubię być na bieżąco i regularnie przeglądam w Internecie, co dzieje się w tym temacie zarówno w Polsce, jak i na świecie.

Osoby zaangażowane całym sercem w akcję „Moc włóczki na Szmulikach".
Z pełnymi entuzjazmu ludźmi Kawęczyńska ma moc, kolorową moc!

W tym roku odbyła się już piąta edycja akcji „Moc włóczki na Szmulkach”. Czekamy na kolejne!

Kawęczyńska znów cieszyła oczy kolorowymi włóczkowymi postaciami z bajek, motywami zwierzęcymi i roślinnymi, daniami z makaronu Był tort i pączki z włóczki. Nie zabrakło Syrenki. Ubraliśmy też przystanek tramwajowy, ozdobiliśmy patchworkami okna oraz stworzyliśmy wyjątkowe skrzydła motyla z piór, przy których można było robić bajeczne zdjęcia. W 2024 roku ozdobiliśmy około 200 słupków drogowych, dla porównania w czasie debiutu zaledwie 6.

Akcja prowadzona jest w ramach sąsiedzkiej inicjatywy „Moje Szmulki”. Zaangażowali się w nią nie tylko mieszkańcy, ale także organizacje, szkoły oraz przedsiębiorcy związani ze Szmulikami. I z roku na rok jest ich coraz więcej, to bardzo cieszy! Spotkania, podczas których dziergamy odbywają się w każdą środę. Wszyscy miłośnicy szydełkowania i robienia na drutach są mile widziani. Początkujące osoby oczywiście też, wszystkiego nauczymy i przyjemnie spędzimy czas. Zapraszamy do Punktu dla Pragi na ul. Łochowskiej 1/29 od godz. 18 do 20.

Zdjęcia z akcji „Moc włóczki na Szmulkach” są autorstwa Sylwestra Klimiuka, otwierające z archiwum prywatnego Pauliny.

Komentarze

Zostaw komentarz

Ostatnio dodane

Klepsydry. Czas ucieka...

Czas nie czeka

Mural w Şirince. Kobieta delektuje się winem.

Şirince. Końca świata nie było…

Okładka książki „Człowiek szczęśliwszy. 53 naukowo udowodnione nawyki, które pomagają odnaleźć radość życia” S.J. Scotta.

Bliżej szczęścia

Kolorowych snów!

Przyjemności codzienności

Kolorowa bańka mydlana.

Nicnierobienie? Oczywiście!

Alina Niewiadomska z aparatem fotograficznym wśród wrzosów.

Fotografuję emocje

Zielona minimalistyczna roślina, a na niej krople rosy.

Cisza w roli głównej

Agnieszka Grześkiewicz-Sobotka. Maj. Bzy.

13 rad, jakie dałabym młodszej sobie…

Okładka książki „Mózg szczęśliwych ludzi. Jak pokonać lęki i czerpać radość z życia

Szczęśliwy mózg, lepsze życie

Okładka książki Natalii Ziopaji „Ucieczka przed życiem w pełni. Jak przestać odwlekać i zacząć żyć

Odwlekanie? Czas na rozstanie!

Okładka książki „Przyjemność. Dlaczego lubimy to, co lubimy?

Istota przyjemności

Okładka książki „Oczarowanie. Jak odzyskać oczarowanie światem

Oczarowanie. Niech trwa!

Joanna Bogusz-Paszek z namalowanym przez siebie obrazem, abstrakcyjnym portretem kobiety.

Maluję swoje życie na kolorowo

Odwrócone dziecko zatyka uszy.

Ucisz krytyka w sobie

Okładka książki Julii Fischer

Podróż po świecie emocji

2024, kolorowe fajerwerki.

Tym razem się uda!

Karolina Balewska patrzy w dal. Piękny widok.

Australia skradła moje serce

Okładka książki

Witalność dodaje skrzydeł

Paleta energetycznych kolorów.

Non stop kolor

W poszukiwaniu przytulności

Nic wielkiego, a cieszy

Okładka książki Michaela Schura

Czy jestem dobra? Czy jestem dobry?

Okładka książki

Dodać radości do codzienności

Okładka książki

Czas na życie

Dobre słowa, lepsze życie

Owocowy uśmiech

Bezcenny śmiech

Kobieta wraca z zakupów.

Zakupy to przyjemność, ale…

Gdzie jest szczęście?

Aby uszczęśliwiać dzieci, został… psem

Im więcej się dzieje, tym lepiej

Za miłością na drugi koniec świata

Dzień dobry, dobry wieczór!

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych