Aby uszczęśliwiać dzieci, został… psem

Kiedy Sebastian Kozielski po raz pierwszy zobaczył na krakowskim dworcu dzieci, które uciekły przed wojną, wiedział, że nie może pozostać obojętny wobec tej tragedii. Wymyślił, że będzie przebierać się za uwielbianego przez maluchy dalmatyńczyka z bajki „Psi Patrol”. Od ponad stu dni częściej można go zobaczyć w stroju Marshalla niż w dżinsach i T-shircie.

24 lutego 2022 roku. Czwartek. Tak trudno powstrzymać emocje, kiedy pomyśli się o tym, jak wiele niewyobrażalnych potworności stało się od tego dnia. I ile jeszcze się wydarzy… W tym całym koszmarze, bardzo budujące jest to, jak zachowała się większość z nas. Każda nawet najmniejsza pomoc miała sens. Ma sens. I będzie miała sens. Bo to przecież pomoc długofalowa. Maraton, a nie sprint. Ronald Reagan powiedział, że „Nie możemy pomóc każdemu, ale każdy może pomóc komuś”. I dokładnie tak jest.

Doskonale o tym wie Sebastian, który już od wielu lat angażuje się społecznie. Od początku marca odwiedził tysiące maluchów, przejechał Polskę wzdłuż i wszerz. 17 kwietnia na Marshall – Pies do zadań specjalnych napisał: „Robię to już 40 dni i wkręcam się coraz bardziej. Poświęcam każdą wolną chwilę i nie przestanę. Będę to robił tak długo, jak będzie trzeba. A dla tych dzieci jest to naprawdę ważne. Pokazuje im, że ten świat niekoniecznie jest taki szary i smutny. Na chwilę staje się pełen kolorów i radości”. Dotrzymał słowa. Właściwie cały czas jest w drodze (jego pracodawca wspiera jego zaangażowanie charytatywne i jest bardzo wyrozumiały!). Szkoda tylko, że nie można wydłużyć doby choćby o kilka godzin. Dzięki temu mógłby uszczęśliwić jeszcze więcej dzieci.

Każda sytuacja, kiedy Seba spotyka się z potrzebującymi, motywuje go do dalszego działania. Ich szczere uśmiechy są bezcenne.

Dzieci przybijają piątkę z Sebą Kozielskim, który został psem.

Niezliczone zdjęcia, przytulenia, przybijanie piątki to to, co dzieje się na każdej z takich wizyt. Zdarzają się wspólne tańce i śpiewy, gra w piłkę. Oczywiście są prezenty, które dają mnóstwo frajdy: słodycze, zabawki, przybory szkolne. 34-latek wzrusza się, kiedy dostaje podziękowania czy wiadomości o tym, że wojna na pewno szybko się skończy, skoro nawet Marshall tak bardzo zaangażował się. Kiedy czyta, że razem z osobami, które go wspierają są magikami i robią cuda, wie, że to wszystko jest ogromnie potrzebne. Cieszy się, kiedy może sprawić, by choć na kilka chwil najmłodsi zapomnieli o tym, co ich spotkało.

Niestety statystyki są takie, że dwoje na troje ukraińskich dzieci musiało opuścić swój kraj z powodu wojny. Nie tak powinno wyglądać beztroskie dzieciństwo. Większość z nich widziała zdecydowanie za dużo. Często miały tylko kwadrans, by razem z mamą, babcią czy rodzeństwem zostawić swoje domy, kolegów, place zabaw, przedszkola, szkoły i z kilkoma rzeczami uciekać do obcego kraju. Tęsknota za najbliższymi, zwłaszcza za tatą, który walczy na froncie nie pozwala normalnie żyć.  

Jak podkreśla Seba wszystkie te spotkania, które już się zdarzyły, i te, które jeszcze przed nim są szalenie ważne.

Na pewno na długo zapamięta wizytę w Nowym Sączu. Odwiedził tam Martina, który w Polsce obchodził swoje 6. urodziny. Zawiózł kosz prezentów, które niezmiernie ucieszyły solenizanta. Po ucieczce z przedmieść Kijowa autystyczny chłopiec przeżył mnóstwo traumatycznych wydarzeń. Ze względu na sposób wyrażania swoich emocji, większą wrażliwość na bodźce byli wypraszani z mamą z różnych ośrodków, do których trafiali. Obecnie są na szczęście bezpieczni.

Kiedy Sebastian przeczytał list od 17-letniego Artema, który napisał o ucieczce z Charkowa i o tym, że chciałby sprawić jakąś przyjemność mamie i chorej siostrze, czuł, że musi odwiedzić chłopca i jego rodzinę. Nigdy nie zapomni tego dnia. Największym marzeniem Artema jest pokój na świecie. To tak jak dla zdecydowanej większości ludzi. Niestety tego życzenia nawet Marshall nie jest w stanie spełnić.

Kilka podstawowych zwrotów po ukraińsku wystarczy by fantastycznie dogadywać się z dzieciakami. Najważniejsze są dobre chęci i serducho!

Dzieci przytulają się do Seby Kozielskiego, który specjalnie dla nich został psem, Marshallem.

– Wszystko co robię daje mi ogromną satysfakcję i radość, pod głową Marshalla całe dnie maszeruje uśmiechnięty Seba – opowiada i dodaje, że kiedy na jednym z pikników słyszał przez dwie godziny tylko prośby o zdjęcia, poczuł się jak gwiazda rocka. Zawsze, kiedy pojawia się sodówa, przypomina sobie, że to Marshall wzbudza takie zainteresowanie, a on jest tylko wkładem. Przyznaje, że działania, które podjął pomagają także jemu. Jest to wzajemne dawanie sobie dobrej energii. Jeździ nie tylko do uchodźców z Ukrainy, ale także do hospicjów, odwiedza dzieci z niepełnosprawnościami. Wyjaśnia, że te wizyty nigdy nie są na zasadzie: przyjdź, powygłupiaj się, daj łapę, przytul i zapomnij. Ich się nie zapomina.

–  Myślę często o tych wszystkich dzieciach, które spotkałem na swojej drodze od samego początku wojny. Zastanawiam się, czy te z dworca w Krakowie znalazły bezpieczne domy, czy się zaaklimatyzowały. Jak się mają te z którymi widziałem się w różnych halach? Pamiętam też o tych wszystkich, które dały mi w kość i sprawdzały wytrzymałość ogona, chciały zdjąć głowę, żeby udowodnić, że pod maską jest człowiek – śmieje się. Kiedy tak podróżuje po Polsce, za serce chwytają go zmęczone, zdezorientowane maluchy z plecaczkami, torebkami na różnych dworcach PKP. Niestety nie wybierają się nigdzie na wakacje… Na szczęście jest ich o wiele mniej niż na początku wojny. Sebastian w roli Marshalla sprawdza się rewelacyjnie! Chyba nawet nie spodziewał się, że aż tylu dzieciom choć na kilka chwil wyczaruje lepszy świat.

Zdjęcia pochodzą z archiwum prywatnego Sebastiana Kozielskiego.

Komentarze

Zostaw komentarz

Ostatnio dodane

Klepsydry. Czas ucieka...

Czas nie czeka

Mural w Şirince. Kobieta delektuje się winem.

Şirince. Końca świata nie było…

Okładka książki „Człowiek szczęśliwszy. 53 naukowo udowodnione nawyki, które pomagają odnaleźć radość życia” S.J. Scotta.

Bliżej szczęścia

Kolorowych snów!

Przyjemności codzienności

Kolorowa bańka mydlana.

Nicnierobienie? Oczywiście!

Paulina siedzi na ławce dla której wydziergała wdzianko.

Szydełkuję radość

Alina Niewiadomska z aparatem fotograficznym wśród wrzosów.

Fotografuję emocje

Zielona minimalistyczna roślina, a na niej krople rosy.

Cisza w roli głównej

Agnieszka Grześkiewicz-Sobotka. Maj. Bzy.

13 rad, jakie dałabym młodszej sobie…

Okładka książki „Mózg szczęśliwych ludzi. Jak pokonać lęki i czerpać radość z życia

Szczęśliwy mózg, lepsze życie

Okładka książki Natalii Ziopaji „Ucieczka przed życiem w pełni. Jak przestać odwlekać i zacząć żyć

Odwlekanie? Czas na rozstanie!

Okładka książki „Przyjemność. Dlaczego lubimy to, co lubimy?

Istota przyjemności

Okładka książki „Oczarowanie. Jak odzyskać oczarowanie światem

Oczarowanie. Niech trwa!

Joanna Bogusz-Paszek z namalowanym przez siebie obrazem, abstrakcyjnym portretem kobiety.

Maluję swoje życie na kolorowo

Odwrócone dziecko zatyka uszy.

Ucisz krytyka w sobie

Okładka książki Julii Fischer

Podróż po świecie emocji

2024, kolorowe fajerwerki.

Tym razem się uda!

Karolina Balewska patrzy w dal. Piękny widok.

Australia skradła moje serce

Okładka książki

Witalność dodaje skrzydeł

Paleta energetycznych kolorów.

Non stop kolor

W poszukiwaniu przytulności

Nic wielkiego, a cieszy

Okładka książki Michaela Schura

Czy jestem dobra? Czy jestem dobry?

Okładka książki

Dodać radości do codzienności

Okładka książki

Czas na życie

Dobre słowa, lepsze życie

Owocowy uśmiech

Bezcenny śmiech

Kobieta wraca z zakupów.

Zakupy to przyjemność, ale…

Gdzie jest szczęście?

Im więcej się dzieje, tym lepiej

Za miłością na drugi koniec świata

Dzień dobry, dobry wieczór!

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych